KTS Enea Siarka Tarnobrzeg drugim zwycięstwem 3:1 nad Sporting Clube de Portugal przypieczętował awans do półfinału Ligi Mistrzyń. Wielką klasę pokazała debiutująca w tych rozgrywkach Gu Ruochen, która w imponującym stylu pokonała Danielę Dodean-Monteiro.
Mecz z Lizboną długo spędzał sen z powiek trenera Zbigniewa Nęcka. Wszystko z powodu stanu zdrowia tarnobrzeżanek. Elizabeta Samara już tydzień przed spotkaniem zgłosiła, że co prawda w Tarnobrzegu pojawić się może, ale trenować przed pojedynkiem nie będzie, bo męczy ją niewyleczona grypa, dlatego na nią szkoleniowiec KTS-u liczyć nie mógł. W nieco lepszym stanie wydawała się być Han Ying, która zadeklarowała gotowość gry, aczkolwiek rzeczywistość niekorzystnie zweryfikowała jej plany. Im bliżej było meczu, tym Ying czuła się gorzej a siły uciekały jak powietrze z przekłutego balonu. Zdania jednak nie zmieniła i przy stole postanowiła stanąć za wszelką cenę.
Niewiadomą była postawa Gu Ruochen, która do Polski przyleciała trzy dni wcześniej a w sobotnim meczu ligowym nie miała szans sprawdzenia swojej formy. Jedynym silnym punktem wydawała się być Li Qian, która w Lizbonie wyraźnie wypunktowała Zhenqi Barthel-Apolonia.
– Długo myślałem i analizowałem wszystkie warianty, w końcu postanowiłem nie kombinować. Jestem pełen szacunku dla Han Ying, która pomimo złego samopoczucia dała drużynie bardzo cenne dwa sety i tylko wyjątkowy pech pozbawił ją zwycięstwa w grze z Li Fen – mówił Zbigniew Nęcek.
„Hania” wyszła do stołu bardzo skupiona, wygrała pierwszą odsłonę i prowadziła w drugiej 9:6, ale trzy zagrania przeciwniczki w kant stołu szybko zmieniły całą sytuację. Li Fen nabrała pewności siebie i rozstrzygnęła drugą i trzecią odsłonę na swoją korzyść. Ying zdołała poderwać się jeszcze w kolejnym secie, ale na piąty nie starczyło jej sił. – Czułam, że już nie daję rady. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Pierwotnie chciałam jeszcze wystąpić w kolejnym meczu, ale mijało się to z celem – analizowała na chłodno liderka KTS-u.
Presję wyniku doskonale jednak udźwignęła Gu Ruochen, która jak chiński myśliwiec bojowy rozprowadziła taktycznie Danielę Dodean Monteiro. Z wyjątkiem pierwszego seta, gdy nowa tarnobrzeska zawodniczka zmagała się z tremą, kolejne odsłony wyglądały jak wyścig bolidu F1 z terenówką. – Jest niesamowicie szybka, pracowita i bardzo lubi grać w tenisa, lubi trenować. To naprawdę dobra zawodniczka – Han Ying komplementowała koleżankę z zespołu.
fot. Frantisek Zalevsky (Czechy)
Zwycięstwo Gu spowodowało, że Enea Siarka potrzebowała w następnym pojedynku zaledwie jednego seta, aby awansować do półfinału, ale podopieczne Zbigniewa Nęcka nie są minimalistkami. Li Qian bez taryfy ulgowej potraktowała Zenqi Barthel Apolonia i podobnie jak na wyjeździe wynik ustaliła po trzech setach. Kiedy jednak przy stole pojawiła się Kinga Stefańska zamiast Han Ying, na rozgrzewkę od razu ruszyła Gu Ruochen. – Żeby choć seta wygrała – można było usłyszeć na trybunach. Kapitan KTS-u po mało imponującym początku radziła sobie coraz pewniej i rozsądnie rozgrywała akcje. Odrobiła czteropunktową stratę i przy aplauzie publiczności niespodziewanie wygrała pierwszą odsłonę. Podrażniona Dodean wyraźnie rozstrzygnęła następne dwie na swoją korzyść, ale tarnobrzeżanka nie złożyła broni. W widowiskowych kolejnych setach utrzymała emocje na wodzy i zaskakująco zdobyła zwycięski punkt dla Enei Siarki.
– Treningi z Ruochen zdziałały cuda. To wielka zawodniczka. Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie, które bardzo mi pomogło przy stole a rywalkę wyraźnie deprymowało. Cieszę się, że i ja mogłam dołożyć cegiełkę do wygranej – skomentowała kapitan KTS-u.
WYNIKI:
HAN Ying – LI Fen 2:3 (11:7, 9:11, 7:11, 11:8, 3:11),
GU Rouchen – Daniela DODEAN MONTEIRO 3:0 (11:9, 11:4, 11:5),
LI Qian – Zhenqi BARTHEL APOLONIA 3:0 (11:1, 11:6, 11:3),
Kinga STEFANSKA – Daniela DODEAN MONTEIRO 3:2 (13:11, 7:11, 5:11, 11:8, 14:12).