OFICJALNA STRONA
KTS ENEA SIARKOPOL TARNOBRZEG

Odczarowane G40. Han Ying na szóstkę!

Wygrywamy w Portugalii!

KTS Enea Siarka Tarnobrzeg zaskakująco odniósł bardzo cenne zwycięstwo w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzyń pokonując 3:1 w Lizbonie Sporting Clube de Portugal.

Przed pojedynkiem bardzo ostrożnie o szansach i wyniku wypowiadał się zarówno trener jak i zawodniczki. – Gramy piłeczkami Butterfly G40, które są najgorsze dla stylu defensywnego. Mamy nadzieję, że nie przegramy 0:3, bo wtedy raczej pogrzebalibyśmy możliwość odwrócenia wyniku w rewanżu – mówił trener Zbigniew Nęcek. Tarnobrzeżanki równo dwa lata temu przegrały w Hiszpańskiej Kartagenie 0:3 w meczu Ligi Mistrzyń, który właśnie był rozgrywany tymi piłeczkami.

Dwa lata to jednak dużo czasu na pogodzenie się z faktem, że pewnych rzeczy tymi piłkami po prostu nie da się zrobić, ale dają one inne, chociaż nie tak łatwe, sposoby na zdobywanie punktów. Dlatego też zamiast planowania jak wygrać ten mecz, sztab szkoleniowy Enei Siarki, chciał wywieźć z Lizbony jak przynajmniej jeden wygrany pojedynek i jak najwięcej setów. Plan wypalił nadspodziewanie dobrze, gdyż podopieczne Zbigniewa Nęcka przestały myśleć, jak wygrać, czy raczej: jak nie przegrać w Portugalii, ale skoncentrowały się na dwumeczu.

Klasą dla siebie była w tym spotkaniu Han Ying, która po porażce Elizabety Samary z koleżanką z reprezentacji Rumuniii Danielą Dodean, zdobyła pierwszy, bezcenny punkt dla tarnobrzeskiego klubu. Po łatwo wygranym secie z Li Fen, w następnym obroniła trzy piłki setowe, ale później dwukrotnie szczęście uśmiechało się do zawodniczki gospodarzy, która dwukrotnie posyłała piłkę po siatce. Równie szczęśliwie wyglądała trzecia odsłona, ale na szczęście Han Ying zachowała stoicki spokój, który w połączeniu z lekko zmodyfikowaną takytką dał piorunujący efekt. Tarnobrzeżanka najpierw wyrównała stan spotkania, a po chwili w imponującym stylu odniosła zwycięstwo.

Za ciosem poszła Li Qian, dla której był to pierwszy tak ważny start po trzymiesięcznej przerwie. Widać było, że do formy z jesieni brakuje jej jeszcze sporo, ale w starciu  z Zhenqi Apolonia ładnie wytrzymała presję i w decydującym drugim secie nie straciła głowy. – To były bardzo wysoko wygrane dwa sety, ale gdyby Apolonia wygrała drugą odsłonę, to ten strategiczny mecz mógłby wyglądać zupełnie inaczej – analizuje Zbigniew Nęcek.

Dzięki tej wygranej o wiele łatwiej podchodziło się do stołu Han Ying. – Lubię grać z zawodniczkami, z którymi wcześniej przegrałam, ponieważ nie czuję wtedy presji – mówi Ying, odnosząc się do porażki z Danielą Dodean podczas Drużynowych Mistrzostw Europy. Tarnobrzeżanka rzeczywiście solidnie przepracowała tamtej pojedynek i zaskoczyła rywalkę szybkimi atakami z bekhendu, które dały jej prowadzenie w meczu. Później wytrzymała napór Dodean-Monteiro a w kluczowych momentach kąśliwie kontratakowała i bardzo zasłużenie wygrała 3:0.

– To świetna zaliczka, nikt się chyba nie spodziewał, że wyjedziemy z Portugalii z takim wynikiem – kończy Zbigniew Nęcek.

 

Komentarze Facebook

Dodaj komentarz

Przejdź do paska narzędzi