OFICJALNA STRONA
KTS ENEA SIARKOPOL TARNOBRZEG

W domu za trzy punkty

KTS Enea Siarkopol odniósł piąte zwycięstwo w tym sezonie. W meczu na szczycie zgarnął we własnej hali pełną pulę pokonując MUKS Start Nadarzyn 3:1.

Tarnobrzeżanki kolejny sezon mają bardzo wymagające rywalki od samego początku rundy. Tym razem walczyły o komplet punktów z Nadarzynem, pretendującym do medalu w tegorocznych rozgrywkach. Już pierwszy pojedynek dostarczył bardzo wielu emocji. Natalia Bajor stanęła naprzeciw byłej koleżanki z reprezentacji Katarzyny Grzybowskiej-Franc. Obie zawodniczki pokazały tenis stołowy na bardzo wysokim poziomie – długie wymiany, zaskakujące kontry i piękną walkę do ostatniej piłki. Minimalnie lepsza okazała się zawodniczka Nadarzyna, która piątego seta wygrała 11:8.

Goście bardzo krótko cieszyli się z prowadzenia, bowiem Han Ying w starciu z Pauliną Krzysiek straciła w całym meczu zaledwie siedem punktów. W trzecim pojedynku ponownie nie zabrakło emocji. Kinga Stefańska musiała pokonać Annę Brzyską, z którą ostatnio dwukrotnie wysoko przegrała, aby KTS zachował szansę na trzy punkty. Zaczęła obiecująco i ze sprzyjającym szczęściem, ale w końcówce seta straciła wypracowaną przewagę i trener Zbigniew Nęcek poprosił o czas. Uwagi szkoleniowca i chłodne spojrzenie Han Ying bardzo pomogły kapitan Enei Siarkopol, która wygrała 11:9. Kolejne dwie odsłony miały podobny przebieg – prowadzenie tarnobrzeżanki i trudności ze zwycięskim dokończeniem. Szkoda zwłaszcza trzeciego seta, który padł łupem Brzyskiej. Na szczęście ponownie spokój Han Ying udzielił się Stefańskiej, która zdecydowanie wygrała czwartą partię.

Bardzo trudne zadanie czekało także Natalię bajor, która chciała zrewanżować się Paulinie Krzysiek za ostatnią porażkę. Zawodniczka gospodarzy zaczęła z bardzo wyrazistą taktyką, która konsekwentnie przynosiła jej punkty i w efekcie zasłużone prowadzenie 1:0. Krótkie rozprogramowanie nastąpiło w kolejnym secie, ale Natalia błyskawicznie wróciła do efektywnej gry. Imponujący był zwłaszcza czwarty set, który Krzysiek rozpoczęła od prowadzenia 3:0, jednak kolejnych dziewięć akcji należało do tarnobrzeżanki.

– To już tradycja, że nasi rywale grają na dużo wyższym poziomie niż z pozostałymi drużynami w lidze. Od czasów Alicante i brązowego medalu mistrzostw Europy to była najlepsza gra Kasi Grzybowskiej, jaką widziałem. Cieszę się, że przy tak napiętym kalendarzu Han Ying zgodziła się na udział w meczu na kilkadziesiąt godzin przed wylotem do Japonii na turniej WTT Finals. Nie zmienia to postaci rzeczy, że realizujemy cele etapowe, czyli awans do czwórki – najlepiej z pierwszego miejsca.

Komentarze Facebook

Dodaj komentarz

Przejdź do paska narzędzi