OFICJALNA STRONA
KTS ENEA SIARKOPOL TARNOBRZEG

II runda rozpoczęta

KTS Enea Siarka Tarnobrzeg po trzech kwadransach pokonał w meczu 10. kolejki ekstraklasy kobiet UKS Dojlidy Białystok, który u mistrza Europy pojawił się w eksperymentalnym składzie.

To byłby akurat taki poświąteczny trening dla przejedzonych, gdyby nie fakt, że tarnobrzeżanki solidnie popracowały w przerwie i chciały dzisiaj spożytkować nagromadzoną energię. Nie do końca plan się powiódł,  bo zwłaszcza dwóch Julii (Łąckiej i Filipowicz), zawstydzonych obecnością w Tarnobrzegu i bliskością tak utytułowanych rywalek, nie chciały dręczyć podopieczne Zbigniewa Nęcka. To pierwsza co prawda, zaczęła mecz z Wiktorią Pawłowicz i kilku ładnych ataków, ale jak tylko tarnobrzeżanka zorientowała się co w trawie piszczy, to jej młodej rywalce pozostało już tylko bezpieczne przerzucanie piłki przez siatkę, co i tak nie było łatwe. Tej drugiej w konfrontacji z Kingą Stefańską ewidentnie przeszkadzał w grze czop na bekhendzie, jednak kompensowała to niezłymi blokami z drugiej strony, a że dodatkowo kapitan KTS uwzięła się na niedopracowany długi serwis, to białostoczanka bez wysiłku zainkasowała cztery punkty.

W morderczym nastroju była tylko Elizabeta Samara, która za sprawą przeziębienia chciała mieć ten mecz szybko za sobą, co dobitnie odczuła najlepsza w ekipie gości Michalina Górska. Potyczka z mistrzynią Europy na pewno jest warta zapamiętania, a i może być wskazówką, co trzeba poprawić, ale rywalka Elizy i tak nie wyglądała na zbytnio zadowoloną.

Tarnobrzeski zespół czeka jednak w piątek dużo większe wyzwanie. – Jedziemy do Hodonina na ćwierćfinał Ligi Mistrzyń. Wszyscy nas poklepują po plecach, że to będzie spacerek, ale z kronikarskiego obowiązku odnotowuję, że to właśnie w tamtym sezonie przegraliśmy z nimi u siebie, dlatego potrzebujemy wszystkich w jak najlepszej dyspozycji. Trener musi odzyskać głos, bo dopadły go jakieś zjadliwe bakcyle i nie mówi i tak samo Eliza, która grała bardzo ładnie i starała się na treningu, ale widać, że nie jest w pełni sił; zużywa kilogramy chusteczek i sapie niczym ciuchcia. Musi się wykurować do piątku – mówi Kinga Stefańska.

WYNIKI:

Wiktoria Pawłowicz – Julia Łącka 3:0 (5, 4, 2),
Elizabeta Samara – Michalina Górska 3:0 (2, 2, 4),
Kinga Stefańska – Julia Filipowicz 3:0 (4, 2, 4).

Komentarze Facebook

Dodaj komentarz

Przejdź do paska narzędzi