Zawodniczki i trener KTS Enea Siarka Tarnobrzeg nie mogą tym razem liczyć na szybką dekorację medalową, ani na rychłe spotkanie z kibicami, jednak trener Zbigniew Nęcek zapewnia, że pożegnanie ze starym sezonem nastąpi na rynku w Tarnobrzegu.
Musimy umówić się z kibicami w stylu wojaka Szwejka – o godz. 12. na drugi dzień po zakończeniu wojny – mówi Zbigniew Nęcek, trener i menedżer klubu.
Tegoroczny sezon zakończył się już w kwietniu, zupełnie nietypowo, ale nastroje muszkieterek Zbigniewa Nęcka, choć stonowane, to jednak pozytywne po decyzji PZTS. Tarnobrzeżanki po 15 z 18 kolejek rundy zasadniczej miały przed sobą tylko mecze z zespołami dołu tabeli, a na play-off były przygotowywane, jak co roku, te najlepsze z najlepszych. Stąd, poza radością, także i ulga, że nie ma konieczności trwania w niepewności.
– Jestem szczęśliwa, że znowu jesteśmy na pierwszym miejscu. Cieszę się, że podjęto taką decyzję – krótko komentuje Han Ying. Wiktoria Pawłowicz podkreśla przede wszystkim potencjał drużyny. – W tym sezonie, podobnie jak w poprzednim, nasz klub miał bardzo mocny skład, ale zdołałam wygrywać zarówno w ekstraklasie, jak i w Lidze Mistrzyń. Szkoda, że sytuacja z pandemią jest taka zła. Życzę wszystkim zdrowia i aby byli ostrożni. Dbajcie o siebie i swoje rodziny – dodaje.
Z kolei Eliza Samara, która bardzo wierzyła, że sytuację uda się szybko opanować i była przygotowana na dokończenie sezonu nawet z dużym opóźnieniem, potrafiła błyskawicznie dostosować się do okoliczności. – Szkoda, że nie możemy kontynuować rozgrywek, ale najważniejsze jest nasze zdrowie. Mam nadzieję, że ta sytuacja skończy się szybko i wszyscy w zdrowiu będziemy mogli spotkać się i razem świętować ten tytuł – z nadzieją wypowiada się Eliza.
Najbardziej wylewna z oceną była najmłodsza w ekipie Zbigniewa Nęcka. – Drużynowe mistrzostwo Polski stało się faktem. Dla mnie to drugi tytuł z rzędu z drużyną z Tarnobrzega. Szkoda, że sytuacja na świecie sprawiła, że nie udało się w normalnych warunkach dokończyć tego sezonu lecz w tym momencie to chyba jedyna słuszna decyzja, ponieważ najważniejsze jest teraz zdrowie i bezpieczeństwo.
Wszystkie dziewczyny wraz z trenerem pracowały na ten wynik i to właśnie wspólnymi siłami udało się zakończyć rozgrywki z takim sukcesem. Chciałam podziękować całej drużynie oraz sztabowi trenerskiemu za atmosferę oraz pełen profesjonalizm. Każdy mecz był dla nas ważny, ale również dla mnie każda wskazówka od bardziej doświadczonych koleżanek dawała pewien handicap, który, mam nadzieję będę, wykorzystywać w przyszłości – analizuje Agata Zakrzewska.
Dla Kingi Stefańskiej sezon zakończył się 1 marca, ale i ona decyzję przyjęła z ulgą. – Moja kontuzja w trakcie indywidualnych mistrzostw Polski nie obciążyła dodatkowo koleżanek, więc z lżejszym sercem znoszę wszystkie niedogodności. Od początku ligi graliśmy bez kalkulacji i w takim momencie nasze podejście okazało się bardzo właściwe: nie zostawiać wszystkiego na play-off, tylko wygrywać co się da. W innym wypadku mogliśmy stracić tytuł w głupi sposób – tłumaczy kapitan KTS Enea Siarka.
– Decyzja PZTS była słuszna, jednak teraz nie czas i nie miejsce na świętowanie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie, ale wygląda raczej dramatycznie niż obiecująco. Obecnie nie ma możliwości kontynuowania sezonu, gdy trzeba mieć na uwadze przede wszystkim ludzkie życie i zdrowie – odnosi się do tak wywalczonego tytułu Zbigniew Nęcek. – Mieliśmy przewagę w sezonie i dlatego taka decyzja nie jest dla nas krzywdząca. Ponadto na play-off i tak zawsze mobilizujemy nasze najlepsze zawodniczki, więc o rozstrzygnięciu końcowym myślałem ze względnym spokojem. Musimy poczekać aż pandemia wygaśnie i wtedy będę chciał, aby władze Polskiego Związku Tenisa Stołowego pojawiły się na rynku w Tarnobrzegu i zakończyły ten sezon tak, jak jest w zwyczaju – uroczyście, z medalami, ale także w obecności naszych wspaniałych kibiców, dla których przecież gramy. Chcemy się z nimi spotkać i cieszyć naszym wspólnym sukcesem – zaznacza menedżer i szkoleniowiec mistrza Polski.