Ostatni mecz pierwszej rundy pomiędzy dwoma najlepszymi klubami ubiegłego i obecnego sezonu dostarczył spodziewanych emocji. Zwycięsko z potyczki we Wrocławiu wyszedł jednak KTS Enea Siarka, który do drugiej rundy przystąpi z czystym kontem.
Mecze we Wrocławiu rządzą się swoimi prawami, co potwierdziło się także i tym razem. Wyjątkiem była Wiktoria Pawłowicz, która grała tak dobrze, jak jeszcze w żadnym meczu w tym sezonie. Widocznie perspektywa przerwy świątecznej wpłynęła na nią na tyle relaksująco, że Natalię Bajor w pojedynku otwarcia pokonała w bardzo ofensywnym stylu. Zaskakująco sporo problemów miała w swoim meczu Han Ying. – Nie znaliśmy Xie Junqiu, oglądaliśmy jej mecz, ale dopiero przy stole okazało się, co tak naprawdę umie na obronę. Bardzo dobrze podpowiadała Ying Wiktoria i w ostatnich dwóch setach droga do zwycięstwa była już jasna – mówi trener Zbigniew Nęcek. To, co udało się „Hani”, zupełnie nie wyszło Kindze Stefańskiej, która grała z debiutującą w barwach Wrocławia Julią Szymczak. Dla wrocławianki święty Mikołaj spóźnił się o dwa dni i zamiast czerwonego uniformu miał niebieską koszulkę z napisem KTS Enea Siarka Tarnobrzeg. Stefańska nie mogła od początku nie mogła sobie poradzić sama ze sobą. Co prawda prowadziła we wszystkich czterech setach, ale od stołu i tak odchodziła wyraźnie bez humoru. Najpierw nie wykorzystała serwisu przy prowadzeniu 10:9, potem prowadzenia 5:0 a w czwartej odsłonie przewagi 8:3. – Takie mecze zdarzają się co jakiś czas, niestety, i niezmiennie szalenie wyprowadzają z równowagi – skomentowała kapitan Enea Siarka.
Na szczęście Han Ying, uspokojona pierwszym zwycięstwem szybko uporała się z Natalią Bajor i przypieczętowała zwycięstwem 3:0 koniec pierwszej rundy.
WYNIKI:
Natalia Bajor – Wiktoria Pawłowicz 0:3 (-7, -7, -7),
Xie Junqiu – Han Ying 2:3 (7, -9, 8, -3, -3),
Julia Szymczak – Kinga Stefańska 3:1 (10, 7, -3, 9),
Natalia Bajor – Han Ying 0:3 (-3, -6, -6).
