OFICJALNA STRONA
KTS ENEA SIARKOPOL TARNOBRZEG

Sroga Eliza

KTS Enea Siarka Tarnobrzeg pokonał 3:0 wicelidera ekstraklasy KU AZS AE Wrocław i od zakończenia fazy zasadniczej dzieli go już tylko jutrzejszy pojedynek z akademiczkami z Częstochowy.

W bardzo dobrej dyspozycji była Wiktoria Pawłowicz, która sprawdzała formę Natalii Bajor. Młoda mistrzyni Polski w ostatnim swoim międzynarodowym turnieju doskonale spisywała się w grze przeciw defensywie, ale tarnobrzeżanka ma jeszcze tak wielki arsenał i trudność techniczną, że nawet postępy Bajor nie zrobiły na niej dużego wrażenia. Pawłowicz zbytnio nie przebierała w środkach i dość prostym schematem punktowała rywalkę. Jedynie w trzecim secie pozwoliła wrocławiance doprowadzić do kończących smeczów i minimalnie przegrała końcówkę. W czwartej odsłonie dokonała jednak szybkiej korekty taktyki i pod kontrolą doprowadziła mecz do końca.

Podobnie zmotywowana jak Wiktoria, podeszła do stołu Elizabeta Samara, której co prawda długo myliło się, z którą z bliźniaczek Węgrzyn przyjdzie się jej mierzyć, ale za to z taktyką nie miała problemów. Tak samo jak jej koleżanka z drużyny szybko objęła prowadzenie 2:0, ale trzecia partia od początku układała się po myśli Katarzyny Węgrzyn. Wrocławianka wypracowała przewagę 8:4, 9:5, ale Eliza odrobiła stratę. Przy remisie 9:9 nawet miała serwis, ale to rywalka wygrała dwa punkty z rzędu. Poirytowana tarnobrzeżanka wygrała kolejnych jedenaście piłek. – Nie chciałam oddawać punktu za darmo. Dlaczego miałabym to robić? Zdenerwowałam się poprzednim setem, gdzie tyle przegrywałam i dociągnęłam, a mimo to ona wygrała. Dlatego jak złapałam serię, to postanowiłam jej nie przerywać – mówiła rozemocjonowana Samara.

Najwięcej emocji było w ostatnim pojedynku. Kinga Stefańska odrobiła lekcję po porażce z Anną Węgrzyn w ubiegłym sezonie, a przy okazji przypomniała kibicom, że kiedyś sety były dwa razy dłuższe i w stylu retro zagrała trzecią odsłonę. Przy remisie 1:1 w setach żadna z zawodniczek długo nie mogła wyraźnie zaznaczyć swojej przewagi. Stefańska raz za razem marnowała piłki setowe, aby po chwili ekwilibrystycznie ratować się przed porażką w tej odsłonie. Dopiero zaskakujący serwis przy jej prowadzeniu 20:19 dał tarnobrzeżance upragniony punkt. Kolejny set od początku przebiegał pod jej dyktando, a dopiero w drugiej połowie Węgrzyn mozolnie zaczęła odrabiać straty. Z wyniku 7:2 dla kapitan KTS Enea Siarka zrobiło się niebezpieczne 9:7, ale szczęśliwie Stefańskiej udało się ukończyć mecz.

Komentarze Facebook

Dodaj komentarz

Przejdź do paska narzędzi