OFICJALNA STRONA
KTS ENEA SIARKOPOL TARNOBRZEG

Pingpongowy dziejopisarz

KTS Enea Siarka Tarnobrzeg przy trzecim podejściu sięgnął po koronę w Lidze Mistrzyń. Po dwóch fantastycznych, niezwykle wyrównanych meczach pokonał Dr. Casl Zagrzeb 3:2 oraz 3:2 i bezapelacyjnie został najlepszym klubem Europy. To już drugi europejski tytuł w tym sezonie dla małego na mapie, ale wielkiego sercem Tarnobrzega.

Wydawało się, że nad tarnobrzeskim klubem wisi klątwa srebrnego medalu – jeden z najlepszych zespołów w Pucharze ETTU dopiero za piątym razem dopiął swego i sięgnął po trofeum. W Lidze Mistrzyń, po wielu perturbacjach, zameldował się w swoim trzecim finale w historii i niewielu wróżyło mu lepsze niż drugie miejsce. Nawet sam Zbigniew Nęcek nie do końca wierzył, że jego zawodniczki mogą pokrzyżować plany potężnemu ekonomicznie chorwackiemu klubowi.

Anioł Stróż jednak tym razem szeroko rozwinął skrzydła nad tarnobrzeskim zespołem, a Zbigniew Nęcek nie wchodził mu w drogę. Wręcz odwrotnie. Magister inżynier Politechniki Krakowskiej udowodnił po raz kolejny, że jest trudnym do rozszyfrowania strategiem, świetnym szkoleniowcem i motywatorem, który dla końcowego sukcesu stanie na głowie, aby mieć czyste sumienie, że spróbował wszystkiego, co doprowadziłoby do osiągnięcia celu.

Najpierw w sobie wiadomy sposób przekonał Chinkę Gu Ruochen, aby zjawiła się w Tarnobrzegu na pierwszym meczu finału. Dla „rozbójnika” z Państwa Środka podróż do Polski była karkołomna, trwała ponad 30 godzin, a powrót był jeszcze trudniejszy. Na dodatek Gu dzień po wyjściu z samolotu musiała wystąpić w drużynowych kwalifikacjach do mistrzostw Chin. Chenchen, jak ją pieszczotliwie nazywały koleżanki z zespołu, zgodziła się przylecieć do Polski, bo chciała pomóc swojemu nowemu klubowi, gdy tymczasem, teoretycznie nie do pokonania, aktualna reprezentantka Chin, Liu Gaoyang, zgłoszona w drużynie z Zagrzebia odmówiła odbycia podobnej podróży ze względu na zbyt męczący przebieg. A Gu zagrała jak z nut i dała KTS-owi dwa bezcenne punkty.

W rewanżu nie mogła już wystąpić, chociaż ponownie umiejętności menedżerskie Zbigniewa Nęcka spowodowały, że Chenchen była o włos od przyjazdu. Rywale sprowadzili za to ćwierćfinalistkę ostatnich mistrzostw świata w Budapeszcie Doo Hoi Kem z Hongkongu i byli pewni swego. Chcieli przechytrzyć tarnobrzeskiego szkoleniowca ukrywając do ostatniej chwili obecność tej zawodniczki, ale nie docenili przeciwnika. Nęcek wymyślił ustawienie z wariantem Doo w składzie i nie zmienił go nawet w momencie, gdy na hali nie widział rozgrzewającej się zawodniczki z Hongkongu. Trafił w dziesiątkę.

Ostrawa – miejsce szczęśliwe

Przed indywidualnymi mistrzostwami Europy w Alicante w Hiszpanii, Li Qian końcowe przygotowania miała w Czechach, wspólnie z zawodnikami TTC Ostrawa. Nieoceniony trening z legendą tenisa stołowego Peterem Korbelem dał Li Qian ciekawe spojrzenie na technikę. Przed finałem Ligi Mistrzyń tarnobrzeżanka także przebywała w swoim szczęśliwym miejscu, ale już pierwszego dnia w drodze na trening skręciła kostkę. I znowu z pomocą przyszedł Korbel. „Mała” trafiła do świetnego ortopedy Rene Buglewskiego, który z pewnym sceptycyzmem, ale dał tarnobrzeżance szansę występu w sobotnim finale. I wystąpiła, także dzięki wzmożonym wysiłkom dr Aleksandra Gryckiewicza, który w trybie awaryjnym przyleciał do Zagrzebia. I chociaż dostała najtrudniejszą z możliwych rywalek – Ni Xia Lian, nie zawiodła.

Han Ying

Wieloletnia liderka KTS-u zanotowała kilka wpadek w tym sezonie. Jej forma sportowa pozostawiała najwięcej do życzenia w ciągu całej historii występów w niebiesko-żółtych barwach, ale jak na mistrzynię przystało, to co najlepsze zostawiała na najtrudniejszy moment. Błyszczała w wyjazdowym meczu ćwierćfinału ze Sportingiem Lizbona, a w finale w Zagrzebiu zagrała wyjątkowo. Pewna siebie i zdeterminowana nie oddała ani Doo Hoi Kem, ani Fu Yu seta. Zwycięstwo kompletne.

– To był mój osobisty cel – mówi Han Ying. – Po igrzyskach w Rio de Janeiro, gdzie wywalczyłam z reprezentacją Niemiec wicemistrzostwo olimpijskie w drużynie, nieoczekiwanie pojawił się brak motywacji. Długo nie mogłam pozbyć się myśli: no i co teraz? Osiągnęłaś cel, masz teraz wszystko, co dalej? Grałam z przyzwyczajenia, bez serca, ale zaczął się sezon klubowy i znalazłam motywację. Chciałam dalej występować w Tarnobrzegu, a brakowało nam tytułu w Lidze Mistrzyń. To było to! Zaczęliśmy kombinować czy to jest możliwe, bez presji, że musimy, ale tego właśnie potrzebowałam! Po bardzo trudnych meczach dopięliśmy swego – podsumowuje Ying.

10 miesięcy Zbigniewa Nęcka

Ten sezon przejdzie do historii polskiego żeńskiego tenisa stołowego. Kiedy w sierpniu nieoczekiwanie Zbigniew Nęcek już po raz trzeci obejmował reprezentację Polski kobiet, miał dużo wątpliwości, przede wszystkim czy nie ucierpi na tym jego pełnoletnie już, ale tym bardziej ukochane dziecko, klub. Zaryzykował a szczęście sprzyja odważnym. Najpierw dwie Polki – Li Qian i Katarzyna Grzybowska-Franc zaszokowały w Alicante pingpongowy świat i reprezentacja kobiet pod okiem nowego szkoleniowca przywiozła złoto i brąz mistrzostw Europy. Wydarzenie bez precedensu. Potem Natalia Partyka dotarła do półfinału Europa Top 16 w Montreux, Natalia Bajor ciągle rozwija się międzynarodowo, w czym Zbigniew Nęcek wydaje się jej nie przeszkadzać. W lutym odniosła życiowy sukces na turnieju w Portugalii.

Równolegle szkoleniowiec z Tarnobrzega wykonywał ogrom pracy, aby KTS mógł dalej działać na wysokim poziomie. – Ekonomia nas przydusiła w pewnym momencie, ale wszyscy zacisnęliśmy zęby, a że nasza współpraca opiera się na zaufaniu, więc sport nie ucierpiał – Nęcek uchyla rąbka tajemnicy. Tarnobrzeżanki po kolei realizowały cele: awans z eliminacji Ligi Mistrzyń, półfinał, finał… Zdobyły także swój 28. tytuł mistrzyń Polski, 13. z rzędu.

– Dedykuję ten tytuł wszystkim mieszkańcom Tarnobrzega, wielu wspaniałym przyjaciołom, którzy w trudnych momentach byli z nami. Nie byliśmy faworytami, zwłaszcza w rewanżu. Borykaliśmy się z problemami zdrowotnymi w zespole, nie było z nami Gu Ruochen. Cieszymy się z tego co osiągnęliśmy, to spełnienie marzeń zawodniczek, moich i wielu sympatyków. Jesteśmy także bardzo wdzięczni grupie około 20 tarnobrzeskich kibiców, którzy urządzili w Zagrzebiu taki mały kociołek. To był dla nas ekstremalnie trudny mecz, ale wierzyliśmy, że tym razem możemy wygrać – cieszy się tarnobrzeski magik, którego zawodniczki zgarnęły drugi złoty medal Starego Kontynentu w tym sezonie. Już więcej się nie da.

KTS Eneę Siarkę czeka jeszcze jedno wyzwanie. – Musimy znaleźć termin, aby uczcić ten sukces z tarnobrzeżanami, z naszymi kibicami, młodzieżą z „Hetmana”, który tak pomaga w organizacji spotkań w Tarnobrzegu i również wspaniale dopinguje na wyjazdach. – Jesteśmy wszystkim tym ludziom winni spotkanie, ale to będzie czysta przyjemność, a nie obowiązek. Prosimy jednak o cierpliwość, mamy przed sobą Igrzyska Europejskie w czerwcu. Potem będziemy cieszyć się razem, inaczej tego tytułu nie uznaję za ważny – kończy Zbigniew Nęcek.

Komentarze Facebook

Dodaj komentarz

Przejdź do paska narzędzi